Wrażenie jakie sprawił na mnie Singapur, całkowicie zaburzyło moje postrzeganie w trakcie pobytu w
Tajpej. Tłumy ludzi na ulicach, rzędy blokowisk oraz miejski gwar spowodowały, że przez cały czas myślałem o tej metropolii jako 'zardzewiałej'. Odczucie to spotęgowane było przez co chwilę zmieniającą się pogodę oraz świeże wspomnienia z futurystycznego Singapuru, które kontrastowały z lekkim poczuciem ścisku. Niemniej jednak Tajpej ma swój urok i postaram się oddać temu sprawiedliwość tym wpisem.
Natenczas zamieszkałem w pobliżu
świątyni Xingtian i nie zwlekając zbyt długo wybrałem się na jej zwiedzanie. Niesamowite zdobienia, mnogość elementów charakterystycznych dla chińskiej kultury takich jak smoki czy strzeliste wykończenia dachów, łagodny zapach kadzidła, a także ludzie modlący się o pomyślność za pomocą rytmicznej pieśni - wszystko to tworzyło mistyczną atmosferę, dzięki której można było sobie pozwolić na chwilę wyciszenia.
Taipei 101 uzyskało pierwsze miejsce na mojej prywatnej liście najwyższych budowli (509.2 m) jeszcze tego samego dnia. Z góry miasto wyglądało niczym ogromne mrowisko usytuowane pomiędzy krecimi kopcami. Rzędy ulic krzyżujących się ze sobą pod kątem prostym, jednolite barwy miasta oraz chmury pędzące po niebie – te oraz wiele innych elementów krajobrazu razem składały się na przepiękny widok.
Następnego dnia wyruszyłem na miasto stosunkowo późno. Jednakowoż zdążyłem odwiedzić
Narodową Halę Pamięci Czang Kaj-szeka - byłego prezydenta Republiki Chińskiej - oraz
Narodowe Muzeum Historii z tymczasową wystawą tajwańskiego artysty
Tzen'a na parterze, a także stałą ekspozycją na wyższych piętrach. Wieczorem zwiedziłem
świątynię Longshan, po czym udałem się na pobliski
nocny bazar, gdzie miejscowi zbierają się każdej nocy by wspólnie spędzić czas przy rozmowie oraz tradycyjnych chińskich potrawach.
Nazajutrz pojechałem do kolejnej hali pamięci, tym razem poświęconej
Sun Jat-senowi, nazywanego przez Tajwańczyków Ojcem Republiki Chińskiej i Ojcem Narodu. Później raz jeszcze zahaczyłem o świątynię Longshan by zobaczyć jej bogactwa za dnia. Jako że tego dnia w planach miałem podziwianie Taipei 101 po zachodzie słońca, a pozostałe punkty programu udało mi się zrealizować wcześniej, postanowiłem do tego czasu pospacerować oraz odprężyć się w
parku Daan. Po udanym odpoczynku oraz niesamowitym pokazie świateł, raz jeszcze wybrałem się na nocny bazar, by spróbować regionalnej kuchni.
Ostatni dzień mojej podróży spędziłem w
Narodowym Muzeum Pałacowym położonym w malowniczej okolicy otoczonej wzgórzami.